Do tragedii doszło w tym tygodniu, w jednej z hodowli dla psów. Wiadomo, że znajdowały się tam czworonogi rasy dog niemiecki oraz buldogi francuskie.
Tragedia w hodowli dla psów. Właściciel znalazł zagryzione dziecko
Asp.szt. Rafał Jackowski z biura prasowego Komedy Miejskiej Policji w Olsztynie informuje, że 7-letnia dziewczynka nie mieszkała na terenie posesji, do której doszło do tragedii. Przebywała tam, po raz kolejny, jako gość. Zwierzęta miały znać dziecko.
Z ustaleń śledczych wynika, że 25 czerwca po godzinie 14:00 siedmiolatka goszcząca u swoich znajomych została pogryziona przez psy z hodowli znajdującej się na ich posesji. W wyniku odniesionych obrażeń 7-latka poniosła śmierć na miejscu – podaje.
Funkcjonariusz relacjonuje, że tego dnia na miejscu przez wiele godzin, pod nadzorem prokuratora, pracowała policyjna grupa operacyjno-procesowa z technikiem kryminalistycznym. – Przeprowadzone zostały oględziny miejsca zdarzenia i przesłuchani zostali świadkowie. Zebrane i zabezpieczone ślady kryminalistyczne oraz materiały procesowe posłużą teraz śledczym do tego, aby możliwie precyzyjnie odtworzyć okoliczności tragedii i ustalić, w jaki sposób dziewczynka weszła w bezpośredni kontakt ze zwierzętami – wylicza.
Na posesji przebywało 11 zwierząt: sześć dogów niemieckich oraz pięć buldogów francuskich. Śledczy od razu zabezpieczyli dokumenty, które potwierdzały legalność hodowli, historii leczenia i szczepień zwierząt. – Wszystkie psy zostały poddane oględzinom przy udziale Powiatowego Lekarza Weterynarii. Sześć dogów niemieckich trafiło do miejscowych schronisk dla zwierząt, odbywają kwarantannę i czekają na dalsze postanowienia prowadzącego śledztwo prokuratora – przyznaje asp.szt. Rafał Jackowski.
Dziecko zagryzione przez psa. Prokuratura wyjaśnia, ale zarzutów nie ma
W środę więcej na ten temat powiedział prokurator Daniel Brodowski z olsztyńskiej prokuratury. Na spotkaniu z dziennikarzami przyznał, że wszczęto śledztwo w kierunku narażenia dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, poprzez zaniechanie sprawowania opieki nad dzieckiem. – Śledztwo prowadzone jest w sprawie, co oznacza, że nikomu nie postawiono zarzutów – dodał prokurator.Radio RMF, które jako pierwsze poinformowało o zdarzeniu, podało, że tego wstrząsającego odkrycia dokonali właściciele posesji, na której terenie prowadzona była hodowla psów. "7-latka mieszkała w pobliskiej wsi, często bywała u koleżanki swojej mamy – miała znać te psy. Według nieoficjalnych informacji reportera RMF FM, prawdopodobnie w furtce prowadzącej do kojca dla psów zostawiono kluczyk i dlatego dziewczynce udało się wejść do środka" – podaje radio,
Sekcja zwłok 7-letniej Natalii odbyła w czwartek.
Dziennikarz "Faktu" rozmawiał z sąsiadami właściciela hodowli. Ci zapewniali go, że z psami nigdy nie było problemów.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.